T.Bogusz T.Bogusz
5991
BLOG

Uzgodnij sobie nową płeć - to proste. Nowy PESEL gratis

T.Bogusz T.Bogusz Polityka Obserwuj notkę 90

Ja, zatwardziały platofrmers, niedługo przed wyborami ośmieliłem się przeanalizować najnowszy wymysł mojej ideowo-pasującej-do-mnie partii: ustawy o uzgodnieniu płci.

Jako że nigdy nie interesowałem się zmianami płci (odpowiada mi ta co już mam) myślałem, że ustawa doprecyzowuje sprawy prawne, gdy człowiek operacyjnie zmieni płeć. Dopuszczam takie sytuacje, i ani ich nie potępiam ani się nad nimi głębiej nie zastanawiam. Jeśli ktoś zdecydował się na taki krok (!!!) to należy mu pomóc w naszej polskiej gęstwinie prawnej.

A co czytam w w projekcie ustawy. Ano to, że:

Art. 6
Wydanie orzeczenia, o którym mowa w art. 5 ust. 2 pkt. 2, a także postanowienia sądu 
o uzgodnieniu płci nie wymaga, aby wnioskodawca był uprzednio poddany jakiejkolwiek interwencji medycznej, zwłaszcza terapii hormonalnej lub zabiegom chirurgicznym,zmierzającym do korekty zewnętrznych lub wewnętrznych cech płciowych, a takżewprowadzenia zmian w budowie i funkcjach organizmu związanych z płcią. 

czyli: ustawa dotyczy nie tych, którzy dopasowali swoje ciało do tego, co odczuwają, tylko tych, którzy tylko odczuwają. Na przykład: czuję, że jestem kobietą, idę z tym do lekarza psychiatry oraz psychologa i opowiadam im o tym co czuję. Nie ważne jak wyglądam i jaki się urodziłem. Lekarze wydają orzeczenie, że odczuwam to co odczuwam (niby jak mają stwierdzić co odczuwam, poza oparciem się na tym co im powiem)i z tym orzeczeniem maszeruję do sądu. 

Sąd zmienia mi płeć. Wraz z imieniem, aktem urodzenia oraz PESELem. Jestem nowym człowiekiem. Ustawa określa następstwo prawne starego i nowego mnie. A więc mama dalej jest mamą, a tata tatą. Dług jest długiem a umowa umową. Ale ja jestem nowy - mam nowe dokumenty. Tak na zdrowy rozum to jest nas chyba dwóch. Jest?

No i fajnie. Jest tolerancja i wolność. Ustawodawca odczuwa empatię do nieszczęśliwych ludzi i chce im pomagać. Mamy jakieś ale?

Ja mam.

1. Jeżeli Pan kocha Pana i chce z nim wziąć ślub to nie może. Ale będzie mógł zmienić płeć. Pójdzie do lekarza, opowie że czuje się kobietą i nią zostanie. Następnie Pan poślubi Pana - całkowicie legalnie. Mi to całkiem obojętne, że jakiś Pan z innym Panem razem mieszka i mają ślub. Nie mam nic przeciwko. Ale jeden z Panów to Pani. Więc udać się Panowie mogą do ośrodka adopcyjnego w celu adopcji wesołej dziatwy. Czy ktoś będzie miał prawo odmówić ich aspiracji do rodzinnego szczęścia? Przecież jeden z Panów to Pani. W świetle prawa to stuprocentowa Pani. Więc mamy za jednym zamachem małżeństwa jednopłciowe i adopcję przez nie dzieci.

2. NASA wysłała misję na Plutona za XXX dolarów. Prokom wyprodukował ZUSowi system informatyczny za cenę wyższą niż NASA i Pluton. Instytucji wykorzystujących systemy informatyczne mamy miliony. Wszystkie te systemy zakładają, że Pan albo Pani ma PESEL. Ma jeden PESEL. Ktoś powie: no dobrze, Pan zmieni płeć, to będzie nowy PESEL mieć. Ale ustawodawca mówi, że nowy Pan (ten  po zmianie) odpowiada za wszystko co dotyczy starej Pani. Więc mamy Pana/Panią i dwa PESELe. Słownie: dwa. A jak Pani się zwidzi za 5 lat znowu zmienić płeć to trzy PESELe. Więc mamy jednego człowieka z wieloma PESELami. Wszystkie systemy IT do wymiany. Bo nikt takiej opcji pod uwagę nie wziął. Miliony do wydania? Może nawet miliardy. I to chyba grube.

3. Nie będę tu pisał o prostej weryfikacji człowieka przez banki czy inne BIKi (Biuro Informacji Kredytowej) - wszystkie identyfikują na podstawie PESELa. NFZ chyba też. Więc jak nasz przysłowiowy Pan narobi za dużo kredytów, to zmieni płeć, zmieni imię i PESEL i zanim się ktokolwiek zorientuje, nabije na licznik na nowo - a że nabija na nowy, czysty licznik? Warto pojść do lekarza i potem Sądu, żeby móc ot tak zmienić sobie tożsamość na nową. Czystą. Jak łza.

4. O zwykłych durniach robiących sobie jaja też pisał nie będę - ale któż mi zagwarantuje, że takich kolekcjonerów imion, nazwisk i pesli nie będzie.

Czym jest więc projekt ustawy o uzgodnieniu płci?

Dla mnie jest zwykłą kiełbasą wyborczą nastawioną na naiwnych myślących, że ktoś chce tu komuś pomóc, i przede wszystkim na środowiska gender, lewackie i LGBT. Osoby te w naszym kraju nie mają żadnej rozsądnej reprezentacji partyjnej - a powinny mieć. Czyżby PO pretendowała do tej roli? Ja tego nie kupuję. I  nie chodzi mi o LGBT (każdy jest taki jaki chce być) tylko o najzwyklejsze brakróbstwo. Jak można takiego bubla pokazać ludziom?  Im bliżej wyborów tym jestem bardziej przerażony tym, co wyrabiają ludzie, którym grozi przejście do opozycji.

T.Bogusz
O mnie T.Bogusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka