T.Bogusz T.Bogusz
2512
BLOG

Frank i kredyt - krótka opowiastka.

T.Bogusz T.Bogusz Gospodarka Obserwuj notkę 210

Temat franka i kredytów w nim zaciągniętych  znany jest każdemu od kilku lat. Prezydent Duda jednakże w swojej kampanii wyborczej obiecał, że problem rozwiąże.  Stąd moja dzisiejsza notka - czy da się uczciwie rozwiązać problem kredytów we franku szwajcarskim?

Przedstawmy więc krótko sytuację. Mamy rok 2006 lub 2007. Klient X z żoną postanowił zakupić mieszkanie. Mieszkanie kosztuje np 300 tyś zł. Idzie więc Pan X do banku i pyta: 

- Zarabiam z żoną 10tyś miesięcznie, chcę kupić mieszkanie za 300tyś zł. Nie mam wkładu własnego.

Pani w banku wypytuje Pana X o inne zobowiązania, zapisuje je i wklikuje wszystkie liczby w excela. Następnie powiada tak:

- Dostanie Pan ten kredyt. Rata będzie równa i wyniesie 2tyś zł. Będzie go Pan spłacał przez 30 lat.

Pan X jest zadowolony. Stać go na taką ratę i już się cieszy na nowe mieszkanie. Jednak Pani w banku postanowiła zasiać w nim chęć posiadania czegoś więcej. Powiada do niego tak:

- Gdyby Pan wziął ten sam kredyt ale denominowany we franku szwajcarskim to ma Pan dwie możliwości: Albo rata wyniesie 1200 zł miesięcznie, albo zamiast 300tyś może Pan wziąć 500tyś (kupi Pan sobie Audi w salonie) i rata dalej będzie Pana kosztować 2tyś miesięcznie.

Co by nie mówić, Pan X zapamiętał te liczby dokładnie. Niższa rata? Może większe mieszkanie? O Audi nie myśli - już ma. Jednak Pan X nie jest kiepem. Wie, że nie ma nic za darmo. Pyta więc:

- Gdzie jest ukryty kruczek? Co w zamian? 

Pani w banku informuje Pana X, że w zamian za niższe raty/wyższy kredyt przy tej samej zdolności kredytowej, Pan X będzie spłacał kredyt nie w złotówkach, ale we frankach. Albo jeszcze inaczej: będzie spłacał w złotówkach, ale raty będą za każdym razem zdenominowane do aktualnego kursu franka. A co, gdy kurs franka się zmieni? To rata też się zmieni. Ale Pan X się nie martwi - taka gospodarka jak szwajcarska zawsze sobie proadzi - tam się nic złego stać nie może. Pan X zapomniał, że kurs nie zależy li tylko od stanu gospodarki szwajcarskiej, ale także i gospodarki polskiej. Bo czym różni się wzrost CHF od spadku PLN? Co więcej. Pan X zapomniał, że ani Szwajcaria, ani tymbardziej Polska nie leżą w geopolitycznej próżni, a gospodarki tych krajów nie są zależne od gospodarek reszty świata. Więc tak samo Szwajcaria może wpływać na kurs swojej waluty jak i cała reszta świata. Co jeszcze więcej: Pan X zapomniał o spekulantach walutowych i innych kombinatorach chodzących codziennie rano do pracy przy Wall Street. 

Więc raz kozie śmierć - biorę w CHF. Mam dokładnie 50% szans na to, że mi rata wzrośnie, jak i na to, że mi zmaleje - przecież kursy biegają po wykresie w obie strony. I wziął. 

Pan Y będący w tej samej sytuacji miał przewagę: roztropną żonę. Żona mówi: płaćmy więcej, ale nie uzależniajmy się kursu waluty obcego kraju. Nie próbujmy zajmować się spekulacją walutową i na niej zarabiać bo się na tym nie znamy. Poza tym, Pan Profersor na studiach 100 lat temu mówił: "Pożyczaj w walucie w której zarabiasz". I Pan Y wziął te same 300tyś w złotówkach rozpoczynając już po 30 dniach grzeczne płacenie rat w wysokości 2 tyś złotych. Pan X wziął 500tyś - kupił większe mieszkanie i płaci też 2tyś PLN miesięcznie. Tak sobie Pan X co miesiąc myśli w banku patrząc na Pana Y - ależ to jest frajer. Ma 3 pokoje a ja 5. A płacimy tyle samo. Frajer do potęgi.

Dziś Pan Y dalej płaci 2tyś PLN. Pan X płaci 4tyś i ma więcej kredytu niż miał na początku. Ale pierwsze kilka lat płacili obaj po równo - jeden za 300tyś kapitału a drugi za 500tyś. 

Rząd dostrzegł, że ludzi z frankowym problemem jest wielu. Postanowił im pomóc. Mówią oni: banki doiły nas spredami. Kazały nam wirtualnie kupować walutę po mocno zawyżonej cenie. Jak frank był tani to nic nie mówiliśmy - bo i tak byliśmy grubo do przodu. Ale teraz? Teraz to jest granda. Rząd powiada: pomożemy wam; zmusimy banki aby oddały wam różnicę zagarniętą z powodu klauzul niedozwolonych. I banki oddają. Ale my chcemy więcej. albo inaczej. My już nie chcemy kredytu we franku - my chcemy kredyt w złotówkach. Niech rząd zmieni nam nasz kredyt po kursie z dnia, w którym go wzięliśmy. Dopłacimy nawet odsetki - jakoś to zniesiemy. I obiecujemy, że jak kurs franka wróci do 2pln (kredyt mamy na 30 lat - jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie i wiele wydarzyć się może w Polsce i świecie zanim go spłacimy) to nie będziemy rządać powrotu frankowej waluty w swoim kredycie. Musicie nam pomóc! To nie nasza wina, że frank tak wzrósł. To nie nasza wina, że chcieliśmy większe mieszkanie za te same pieniądze. To nie nasza wina, że kupiliśmy sobie Audi z nadwyżki. To wina PANI Z BANKU !!! Ona nas namówiła. Obiecywała złote góry.

A Pan Y ze swoim kredytem w złotówkach i swoimi niezmiennie wysokimi ratami od 2006 roku patrzy na to wszystko i myśli: chyba jednak byłem frajerem. Moja żona jest głupia bo posiada cechy klasycznego głupka: roztropność i przewidywanie. Przez tą jej roztropność płacę jak frajer a mogłem płacić mniej. Potem bym pokrzyczał, że to nie ja i by mi oddali. Jak w grze komputerowej, w której ma się kilka żyć. A jak się życia skończą to zawsze można zacząć od nowa. Nie wspomnę o tych bardziej rozgarniętych, którzy potrafią w grę tak zaingerować, że zasady zmienią się w tył. Horyzont zdarzeń odwróci swój bieg.

Zanim przewalutujecie kredyty we frankach pomyślcie - czy miliony roztropnych Polaków zasługują na miano frajerów?

T.Bogusz
O mnie T.Bogusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka